Labrador posła Żalka został ugryziony przez psa sąsiada. Zapadł wyrok

Dodano:
Temida, symbol wymiaru sprawiedliwości Źródło: Fotolia
Labrador posła Jacka Żalka został poważnie ugryziony przez psa sąsiada. Sprawy nie udało się załatwić polubownie i została rozstrzygnięta przez sąd. Wyrok, który zapadł, na pewno nie satysfakcjonuje żadnej ze stron postępowania.

Jak relacjonuje portal Onet, do zdarzenia doszło w listopadzie ubiegłego roku w niewielkiej miejscowości nieopodal Białegostoku na Podlasiu.

Labrador został ugryziony w łopatkę

Poseł Partii Republikańskiej Jacek Żalek wybrał się na spacer ze swoim psem, który poruszał się bez smyczy. Zwierzę zbliżyło się do bramy jednej z posesji, na której – również bez smyczy – przebywał drugi pies.

Pies pilnujący posesji przełożył pysk przez przęsła bramy, po czym ugryzł w łopatkę psa należącego do Żalka. Ugryzienie było na tyle silne, że spowodowało ranę szarpaną. Polityk musiał udać się ze swoim psem do weterynarza.

„Domagali się ode mnie odszkodowania”

Następnego dnia na miejsce zdarzenia została wezwana policja, która na podstawie art. 77 Kodeksu wykroczeń ukarała właściciela posesji mandatem w wysokości 300 zł za niezachowanie środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. Właściciel odmówił jednak przyjęcia mandatu, a sprawa trafiła do sądu.

– Głównie poszło o to, że Żalkowie domagali się ode mnie odszkodowania w kwocie 1 tys. zł za leczenie psa. Od posła słyszałem też, że będzie mnie to wszystko kosztowało 7 tys. Myślał, że mnie wystraszy – skomentował w rozmowie z Onetem właściciel posesji Michał Chodorowski.

„Nie zabezpieczyli w żaden sposób tej bramy”

Polityk podkreślał przed sądem, że do zdarzenia by nie doszło, gdyby ogrodzenie było należycie zabezpieczone.

— Właściciele nie zabezpieczyli w żaden sposób tej bramy — argumentował Żalek i wnosił o zwrot kosztów leczenia swojego czworonoga, który na szczęście szybko wrócił do zdrowia.

Sąd nie miał żadnych trudności z ustaleniem stanu faktycznego, gdyż miał do dyspozycji nagranie z monitoringu wspomnianej posesji. Wyrok, który zapadł, z pewnością nie zadowolił żadnej ze stron postępowania.

Sąd wydał salomonowy wyrok

Sąd orzekł, że właściciel posesji nie zapewnił odpowiedniego zabezpieczenia ogrodzenia. Tym samym Chodorowski został uznany winnym wykroczenia, jednak sąd odstąpił od wymierzenia kary, nie przyznał zwrotów kosztów leczenia pogryzionego psa oraz zwolnił obwinionego od kosztów sądowych.

Powód? Sąd uznał, że pokrzywdzony poseł również przyczynił się do incydentu, gdyż jego pies poruszał się bez smyczy.

— Obwiniony nie zachował zwykłych środków ostrożności przy trzymaniu swojego psa. Pozwalał, żeby jego pies biegał luzem na posesji, winien więc podjąć takie środki, m.in. budowę takiego ogrodzenia, przez które pies się nie wydostanie i nie przełoży pyska (...) Wyprowadzając [chodzi o Żalka – red.] swojego psa w miejscu publicznym, nie panował nad jego zachowaniem, pies biegał luzem i podbiegł do psa obwinionego — tłumaczyła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Katarzyna Redos-Kryńska.

Wyrok nie jest prawomocny. Chodorowski zapowiedział, że złoży wniosek o sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku, gdyż zamierza odwołać się do wyższej instancji.

Źródło: Onet.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...